środa, 29 października 2014

Prolog

Penthouse położony przy Madison Square Park należał do jednych z najdroższych w Nowym Jorku. Blisko 700 metrów kwadratowych powierzchni idealnie urządzonej przez japońską firmę aranżacyjną robiło wrażenie. Podczas dekoracji użyto wyłącznie materiałów wykonanych z naturalnego drewna, bieli i złota co podczas zachodzącego słońca, wdzierającego się przez przeszklone ściany zapierało dech w piersi najbardziej wymagającym estetom. Za pieniądze w tym mieście można było kupić wszystko. Dosłownie. Przyjaciół i widok na Empire State Building rozciągający się z sypialni. 
Pośród masy ubrań od Dolce, Chanel czy Givenchy można było zauważyć dziewczynę, stosunkowo wysoką brunetkę o czekoladowych oczach. Jej grymas na twarzy i mocno zaciśnięte usta sugerowały spore niezadowolenie. 
-Abigail!-krzyknęła z całych sił dziewczyna, która w garderobie wśród ton ubrań próbowała znaleźć walizkę od Louis Vuitton. Po chwili do pomieszczenia weszła niska, krępej budowy kobieta po  trzydziestce, w krótkich włosach i grzywce wpadającej w oczy.-Przypomnij mi jeszcze raz dlaczego tam jadę?-spytała dziewczyna, która w tej chwili podniosła się z klęczek zrezygnowana brakiem walizki nawet w dolnych partiach szaf. Krótkowłosa dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem widząc nieporadność i brak humoru swojej pracodawczyni. Właśnie zadała jej to pytanie czwarty raz tego dnia. Kolejna nagroda i wyróżnienie, na które niewątpliwie liczyła oraz słowa wypowiedziane na głos przez swoją menadżerkę, asystentkę, czasem szofera i sprzątaczkę w jednym podtrzymywały ją na duchu w chwilach silnego zwątpienia. 
-By odebrać nagrodę dla najlepszego polskiego sportowca i wziąć udział w Balu Mistrzów Sportu.-wyrecytowała.- Razem z Twoimi specjalistami od wizerunku doszliśmy do wniosku, że musisz w końcu pojechać do Warszawy. Jesteś Polką, reprezentujesz ten kraj. Nie byłaś tam...
-Dziewięć lat! Wiem!-wrzasnęła brunetka wchodząc w słowo Abigail.- Mam migrenę, spakuj mnie.- mówiąc to opuściła pomieszczenie trzaskając drzwiami.

Blisko 10 godzin lotu z Nowego Jorku do Warszawy było bardzo męczące. Nie miało znaczenia czy leciało się klasą ekonomiczną czy prywatnym samolotem. Jeszcze będąc w powietrzu otrzymała iMessage na swojego iphone'a: 

Oby niedźwiedzie Cię tam nie zjadły. Chace

Ze złością wymalowaną na twarzy schowała telefon do torebki, nie odpisując. Jeżeli jakaś dziewczyna mogła pozwolić sobie na olanie Crawford'a to była to właśnie ona. 

Wchodząc do hali przylotów została oślepiona przez liczne flesze aparatów i niesamowicie jasne oświetlenie kamer. Szybko zsunęła okulary przeciwsłoneczne z głowy na nos i bez cienia uśmiechu przeszła obok dziennikarzy i kibiców nie udzielając żadnego wywiadu, nie pozując do żadnego zdjęcia i nie rozdając ani jednego autografu.
-Co za zadupie.-wypowiedziała pod nosem opuszczając budynek i skierowała się do luksusowego auta czekającego przed wejściem.

3 komentarze:

  1. Już polubiłam główną bohaterkę, opowiadanie zaczyna się obiecująco, na pewno będę często tutaj wpadać. Życzę dużo, dużo weny i czekam na pierwszy rozdział!
    pozdrawiam
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak "światowo" się zaczęło :) Podoba mi się tutaj :)
    Poinformuj mnie o pierwszym rozdziale na moim blogu http://zabawa-w-dwa-ognie.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam, Amanda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęło się z przepychem :D I to lubię najbardziej. Od razu rzucasz na na otwarte morze, nie słodzisz, tylko dodajesz oliwy do ognia.
    Główna bohaterka jest świetna, widać, że ma charakterek.
    Jestem ciekawa dlaczego jest sławna, czego takiego dokonała?
    Oczywiście czemu też wyjechała z Polski...
    Okej idę czytać pierwszy rozdział bo zapowiada się super.

    OdpowiedzUsuń